VI JESIENNY PUCHAR KLUBÓW Lublin 2017
23 października 2016 r odbył się IV jesienny puchar klubów. Zawody rozegrane zostały na zalewie Zemborzyckim w Lublinie. W tym roku razem z Jarkiem mieliśmy okazję po raz drugi wziąc udział w tej imprezie, ale po raz pierwszy w barwach SpinningTeam. Na drugiej łodzi Spinning Team reprezentowali Krzysiek i Sebastian. Zarówno w tym roku jak i rok wcześniej panowała fajna atmosfera, zawody bardzo dobrze zorganizowane od strony logistycznej, dzieki wysiłkom kolegów z KSM Fenix i Koła PZW Haczyk, którzy byli odpowiedzialni za organizację tej imprezy. Mimo niedogodności w postaci infrastruktury nad zalewem Zemborzyckim (jeden slip) wszystko odbywało się bardzo sprawnie, a trzeba powiedzieć,że w zawodach wzięło udział ponad 40 jednostek pływających.
Pewne obawy miałem co do aury bo październikowy poranek przywitał nas bardzo gęstą mgłą co mogło utrudniać pływanie i typowanie miejscówek, ale na szczęście mgła dość szybko ustąpiła i można było spokojnie łowić.
Pierwsze brania mieliśmy już na samym początku łowienia, Jarek złowił ładnego okonia, a mi udało się wyholować szczupaka, obie ryby do miary. W tej miejscówce mieliśmy jeszcze parę ryb ale były one niestety niewymiarowe, więc postanowiliśmy poszukać ryby z której słynie zalew a mianowicie sandacza i niestety tu był nasz błąd taktyczny straciliśmy dużo czasu na namierzanie stanowisk mętnookich stworów bo zapomnieliśmy echa z samochodu, a jak już się to udało to nie powalały one rozmiarami, wiele brań było nie zaciętych, obcięte ogonki gum, niewielkie ślady na przynętach zostawione jak się później okazało,( a zagadkę rozwiązał Krzysiek zakładając dozbrojkę) przez narybek sandacza, jego zdobycz mierzyła imponujące 20 cm.
Po kolejnej zmianie miejsca w pierwszym napłynięciu na miejscówkę, moją przynętę coś zaatakowało w toni, pewny byłem, że jest to szczupak, po krótkim holu okazało się,że jest to sandacz i może być wymiarowy, ale niestety zabrakło mu 3 cm do wymiaru. PECH!!!! Jak później się okazał nie ostatni tego dnia. Na godzinę prze końcem zawodów wróciliśmy w miejsce z którego zaczęliśmy , i po chwili Jarek miał już dwa okonie. Ja nastawiłem się na grubszego zwierza i w pewnym momencie tuż po wpadnięciu przynęty do wody poczułem silne uderzenie, zacięcie i JEST!!! Szybki hol, ryba w podbieraku na pierwszy rzut oka będzie dobry. Niestety miarka pokazała 48, 5 cm. I była to ostania zdobycz tego dnia.
Po raz kolejny Zalew pokazał, że trzeba go poznać, żeby móc dostąpić szczęścia złowienia dużego sandacza, o czym przekonali się Krzysiek z Sebastianem, którzy kończyli zawody bez ryby niestety. Natomiast koledzy , którzy znają tą wodę zajęli miejsca w czołówce stawki, a woda szczodrze ich obdarzyła. Największą ryba zawodów sandacz 80+.
Podsumowując, jak pisałem na początku Impreza bardzo udana, pojawimy się tam w przyszły roku.
Z wędkarskim pozdrowieniem.
Paweł „Misiek” Magdziak